5/5 - (4 votes)

O ciężkiej pracy

Urodziłem się w Kielcach i tam mieszkałem przez 19 lat. Nie pochodzę z finansowo bogatej rodziny, natomiast jestem wdzięczny moim rodzicom za to jak mnie wychowali. To oni uczyli mnie od małego, że jak coś się zaczyna to się to kończy. Bardzo często pomagałem im w pracach przy domu lub dziadkom w gospodarstwie i nie ważne było czy padał deszcz czy był upał. Jak była jakaś praca do wykonania to się ją robiło. Już w dzieciństwie wiedziałem, że konsekwencja działania jest ważna.

Pierwsze pieniądze zarobiłem w podstawówce. Razem ze znajomymi byliśmy kolędnikami. W okresie świąt chodziliśmy od domu do domu i śpiewaliśmy kolędy, a ludzie wrzucali nam drobne monety do puszki. Jak na dzieciaków to całkiem dobrze na tym wychodziliśmy 😉 Później mimo wciąż młodego wieku zajmowałem się wieloma rzeczami. W gimnazjum pracowałem z koleżanką na maratonie kolarskim, a naszym zadaniem było podawanie wody rowerzystom. Pamiętam też jak w któreś wakacje pracowałem u wujka i przez kilka tygodni wykładałem wykładziny w biurowcach w Kielcach i Warszawie.

Zarabianie na pasji

W wieku 15 lat odkryłem swoją życiową pasję. Chciałem grać na perkusji. Po pół roku namawiania rodzice zgodzili się zapisać mnie do szkoły muzycznej, a wszystkie pieniądze z bierzmowania przeznaczyłem na zakup zestawu perkusyjnego. Ćwiczyłem codziennie przez kilka godzin. Tak bardzo lubiłem to robić, że w wakacje wstawałem o 7 rano, żeby grać. Po kilku miesiącach założyliśmy ze znajomymi zespół. Mieliśmy naprawdę świetny skład i tworzyliśmy własne utwory. Po około roku zagraliśmy pierwszy koncert i wygraliśmy kilka konkursów. Wtedy stwierdziliśmy, że zaczniemy zarabiać na naszej muzyce. Ja byłem menedżerem zespołu i zająłem się wysyłaniem zgłoszeń na ogólnopolskie konkursy i przeglądy muzyczne, a także organizowałem dla nas koncerty w kieleckich knajpach. Już w liceum koncertowaliśmy na wydarzeniach muzycznych w różnych miastach Polski. Zarabialiśmy kilkaset złotych na koncercie, a jak wygrywaliśmy poważniejsze konkursy to trafiło się nawet kilka tysięcy. Niestety wciąż były to „grosze” w porównaniu do tego ile kosztował nas sprzęt i cała praca. Dla nas jednak najważniejsza była frajda więc z chęcią graliśmy dalej.

 

W 2012 roku marzyłem, żeby mieć zawodowej klasy talerze perkusyjne. Potrzebowałem na nie 4000zł. Postanowiłem, że w wakacje zarobię te pieniądze. W dniu zakończenia roku szkolnego zaraz po wyjściu ze szkoły poszedłem do ponad 25 firm w mojej okolicy. Pytałem wszystkich czy przyjmą mnie do pracy na wakacje na jakiekolwiek stanowisko jeśli nie mam ukończonych 18 lat. Byłem zapytać nawet w straży pożarnej… dopiero szef hurtowni AGD się zgodził. Pracowałem tam przez całe wakacje, a moim zadaniem było liczenie wieczek do słoików na przetwory. Musiałem pakować je z dużych kartonów po 100 szt. do woreczków. Codziennie liczyłem około 17 tysięcy wieczek. Po wakacjach sprzedałem jeszcze stare talerze perkusyjne, deskorolkę oraz niepotrzebne podręczniki i w taki sposób w dwa miesiące zdobyłem pieniądze na nowy sprzęt muzyczny. Marzenie zrealizowane 😉

Dawid - zakrętki

Dlaczego postanowiłem zostać przedsiębiorcą?

Jednocześnie wtedy zrozumiałem, że nie chcę całe życie harować za marne pieniądze w pracy, która na dodatek nie sprawia mi przyjemności. Zacząłem się zastanawiać jak to jest, że niektórzy ludzie zarabiają minimalną pensję krajową i ciągle narzekają na swoją pracę, a inni mają dużo wolnego czasu, nie martwią się o pieniądze i są zadowoleni ze swojego życia zawodowego. Naszła mnie wtedy myśl, że w przyszłości będę prowadził swoją firmę. Postanowiłem być przedsiębiorcą. Mówiłem o tym znajomym i rodzinie. Po kilku miesiącach zadzwonił do mnie kolega, który chciał mnie zaprosić do współpracy przy jego nowym projekcie. Na spotkaniu okazało się, że jest to marketing sieciowy. Zobaczyłem, że kilku moich znajomych jest w to zaangażowanych, więc dołączyłem do nich. Finalnie zbudowaliśmy kilkusetosobową strukturę ludzi, którzy mieli robić zakupy w firmie, w której pracowaliśmy i polecać jej produkty swoim znajomym. Byłem liderem grupy, ale po jakimś czasie dotarło do mnie, że tak naprawdę nie jest to moja firma, pieniędzy z tego też nie było, a ludzie nade mną nieustannie naciskali, żeby jeszcze więcej sprzedawać. Powiedziałem temu dość. Z perspektywy czasu przygodę z marketingiem sieciowym traktuję jako cenne doświadczenie – dużo się tam nauczyłem – natomiast nie planuję więcej wracać do takiego systemu pracy.

Zmiana miasta, zmiana myślenia

W końcu wyjechałem na studia do Krakowa. Nowe miasto, nowi ludzie, nowe możliwości. Uważam, że jest to bardzo dobry pomysł, aby chociaż raz w życiu przeprowadzić się do innego miasta. Nawet na kilka miesięcy. Żyjąc cały czas w tym samym środowisku, z tymi samymi ludźmi, w tym samym mieszkaniu – wpadasz w rutynę. Zmieniając miejsce zamieszkania spojrzysz na niektóre sprawy z zupełnie innej perspektywy. Dla mnie to był też okres, kiedy zacząłem czytać książki. Chciałem dowiedzieć się jak prowadzić firmę, dlatego sięgałem po bestsellery biznesowe. Jedną z pierwszych pozycji, którą przeczytałem był „Bogaty ojciec, biedny ojciec” Roberta Kiyosakiego. Pamiętam jak w któryś czwartkowy poranek jechałem tramwajem do mojego brata i czytałem tę książkę. Po chwili natrafiłem na fragment, gdzie autor pisze, że Twoja firma powinna być jak maszynka do generowania pieniędzy, która zarabia nawet jeśli Ciebie nie ma w biurze. Pierwszy pomysł, który przyszedł mi wtedy do głowy to otworzenie biznesu z maszynami do gier. Szybko jednak stwierdziłem, że to beznadziejny plan, aby zarabiać na hazardzie i czyimś nieszczęściu. Nie chcę oszukiwać ludzi. Wciąż jednak myślałem o „maszynce do zarabiania pieniędzy” i nagle tramwaj zatrzymał się na przystanku, a ja zobaczyłem starszą panią, która sprzedawała krakowskie obwarzanki w charakterystycznej, niebieskiej budce. Pomyślałem sobie: „Jeśli firma ma być jak maszynka, która zarabia pieniądze, nawet jeśli Ty jesteś w innym miejscu… to dlaczego ta pani nie włoży obwarzanków do automatu z przekąskami?”

Moja pierwsza firma na studiach

I tak w wieku 20 lat otworzyłem z moim bratem firmę z automatami vendingowymi ze zdrową żywnością. Początki były trudne – nie mieliśmy ani wiedzy, ani znajomości, ani pieniędzy. Mimo to nie poddaliśmy się i aktualnie Zielony Maluch sp. z o.o. ma się dobrze. W tym roku świętujemy trzecią rocznicę powstania firmy. To była bardzo dobra decyzja, że zaryzykowałem już na studiach. Przez ten czas nauczyłem się podstaw prowadzenia biznesu, poznałem zasady księgowości, finansów, prawa, marketingu, sprzedaży, negocjacji i zarządzania przedsiębiorstwem. I to wszystko w praktyce. Jednocześnie co najważniejsze poznałem bardzo dużo innych przedsiębiorców, z którymi nadal współpracuję i utrzymuję stały kontakt.

Podoba mi się prowadzenie firmy i dobrze odnajduję się w otoczeniu biznesowym. Chcę być zawodowym menedżerem strategicznym. W przyszłości zamierzam również spróbować pracy w czyjejś firmie jako menedżer, żeby nauczyć się pracować w nieznanym środowisku i sprawdzić tam swoje umiejętności. Oczywiście mam także sporo pomysłów na kolejne swoje przedsięwzięcia, które chcę zrealizować. Aktualnie oprócz Zielonego Malucha jestem mocno zaangażowany w rozwój projektu BogatyStudent.pl. Razem z moimi wspólnikami i współautorami bloga (Julianem i Bartoszem) budujemy społeczność młodych ludzi, którzy pragną rozwijać swoje kariery. Pokazujemy jak dobrze wykorzystać czas studiów i dzielimy się wiedzą. Na bazie własnych doświadczeń prezentujemy co warto robić i czego się uczyć oraz jak stawiać pierwsze kroki w biznesie.

Wbrew pozorom prowadzenie firmy nie jest zarezerwowane tylko dla nielicznych. To nie jest fizyka kwantowa, ani nic skomplikowanego. Jeśli potrafisz dobrze się zorganizować i jesteś otwarty na rozwój – po prostu spróbuj swoich sił. Jeśli masz pomysł na firmę, nie bój się go zrealizować mimo młodego wieku. Nic nie tracisz. Oczywiście nie namawiam Cię do zaciągania milionowych kredytów na swój pierwszy biznes. Myśl pozytywnie, a jednocześnie z dużą dozą realności. Wiele pomysłów można rozpocząć z bardzo małym budżetem. Nawet jeśli biznes się nie powiedzie, zdobędziesz doświadczenie i ciekawe kontakty. Będzie to również wartościowa pozycja w Twoim CV.


Wiele osób pisze do nas z pytaniem od czego zacząć, jaką firmę otworzyć i skąd wziąć pomysł.

Ponieważ my nigdy nie mieliśmy z tym problemu (mamy aż za dużo pomysłów i wszystkich nie zrealizujemy), postanowiliśmy stworzyć wielki spis zawierający 97 POMYSŁÓW NA BIZNES.

Są to pomysły, które spokojnie nadają się na pierwszą firmę i w większości nie wymagają dużych nakładów inwestycyjnych. Niektóre z nich sami mieliśmy przyjemność realizować, a część wisiała na naszych listach i czekała na realizację w przyszłości.

Być może Ty z któregoś skorzystasz? 

Odbierz BEZPŁATNIE ebook 97 Pomysłów na Biznes klikając TUTAJ.

PS: Skutkiem ubocznym tej lektury będzie pobudzenie Twojego myślenia.

Firma na studiach - czy warto

Dawid

2 KOMENTARZE

  1. Cześć, mam pytanie odnoście asortymentu. Sam robiłeś kanapki, soki itp ? Czy miałeś dostawców ? Jeżeli Dostawców to gdzie ich szukać ?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here