5/5 - (5 votes)

Skąd pomysł na biznes vendingowy?

To był czwartkowy poranek w Krakowie. Około godziny 7:00 jechałem tramwajem do mojego brata. Siedziałem w środkowym wagonie i czytałem książkę „Bogaty ojciec, biedny ojciec” Roberta Kiyosakiego. Po kilku minutach natrafiłem na fragment, w którym autor pisze, że Twoja firma powinna być jak maszynka do generowania pieniędzy. Nawet jeśli Ciebie nie będzie w biurze, Twoi ludzie muszą wiedzieć co robić, aby firma cały czas zarabiała.

Te słowa szczególnie wzbudziły moją ciekawość. Przestałem na chwilę czytać, zamyśliłem się, a w głowie miałem tylko słowa „maszynka do zarabiania pieniędzy”. Wtedy tramwaj zatrzymał się na przystanku, a ja zobaczyłem starszą panią, która sprzedawała krakowskie obwarzanki w charakterystycznej, niebieskiej budce. I nagle doznałem olśnienia. Pomyślałem sobie: „Jeśli firma ma być jak maszynka, która zarabia pieniądze, nawet jeśli Ty jesteś w innym miejscu… to dlaczego ta pani nie włoży obwarzanków do automatu z przekąskami?”

To był efekt BŁYSK w mojej głowie…

Dojechałem do mieszkania mojego brata i opowiedziałem mu o pomyśle. Mateusz stwierdził, że jest to ciekawa koncepcja. I tak wszystko się zaczęło… Jeszcze tego samego dnia szukaliśmy informacji o automatach vendingowych, danych rynkowych i preferencjach konsumenckich. Postanowiliśmy, że otworzymy firmę z automatami, w których będzie nietypowe jedzenie. Wcale nie zrażał nas fakt, że nie mieliśmy bladego pojęcia, ani o automatach, ani o żywności. Dodatkowo w Krakowie mieszkałem wtedy od pół roku – przyjechałem tutaj na studia – i nie miałem, ani znajomości, ani pieniędzy.

Biznes vendingowy – pierwsze testy i badanie rynku

Główne założenie było takie, że nie będziemy sprzedawać coca-coli, pepsi, marsów czy snicekrsów, ponieważ to już jest wszędzie. Finalnie skupiliśmy się na zdrowych przekąskach, naturalnie tłoczonych sokach, codziennie świeżych kanapkach i sałatkach. Pamiętam, jak pewnego dnia objechałem tramwajem 5 najlepszych krakowskich piekarni i kupiłem w każdej po 4 kanapki i 4 sałatki. Wydałem na to ostatnie oszczędności, a potem zaprosiliśmy znajomych do mieszkania, żeby testowali i mówili które im najbardziej smakują. Później zaczęły się poszukiwania sprzętu, dostawców, finansowania. Wykonaliśmy masę telefonów, jeździliśmy na targi vendingowe do Warszawy, spotykaliśmy się z ludźmi z branży i zbieraliśmy informacje. Z dnia na dzień nasz plan zaczynał nabierać coraz klarowniejszej formy, a my wiedzieliśmy dokąd zmierzamy.

W końcu nadszedł czas, kiedy wiedzieliśmy jakie automaty chcemy kupić, jak będą one wyglądać, skąd będziemy kupować zdrowe przekąski i skąd weźmiemy na to wszystko pieniądze.
To był 1 września 2014 roku, kiedy zarejestrowaliśmy w krakowskim urzędzie swoją pierwszą firmę pod nazwą: Zielony Maluch. Miałem wtedy 20 lat, a mój brat 23. Kilka dni później na konto wpłynęły pieniądze z pożyczki, którą zaciągnęliśmy w banku w ramach programu „Pierwszy biznes – Wsparcie w starcie”. Rozpoczęliśmy inwestycję – kupiliśmy pierwszy automat.

W każdej przerwie pomiędzy zajęciami na uczelni pracowaliśmy w wynajętym garażu i przygotowywaliśmy automat pod nasze wymagania. Naklejaliśmy okleiny z logiem firmy, zmienialiśmy ustawienia techniczne, testowaliśmy czy produkty prawidłowo upadają, uczyliśmy się obsługi automatu, czyściliśmy poszczególne elementy maszyny. Wszystko robiliśmy sami… i to był jeden z pierwszy błędów które popełniliśmy. Zamiast skupiać energię na rzeczach istotnych, my sami zajmowaliśmy się każdą drobnostką. Dziś wiem, że prawidłowe delegowanie zadań jest jedną z ważniejszych umiejętności menedżerskich.

Nasze pierwsze błędy w biznesie vendingowym

Gdy mieliśmy już wszystko przygotowane z technicznej strony, wtedy zaczęliśmy szukać lokalizacji pod automat. Moim zdaniem był to następny poważny błąd. Powinniśmy dużo wcześniej podjąć rozmowy z potencjalnymi klientami. Na szczęście szybko wyciągnęliśmy wnioski z tej lekcji i kolejne automaty kupowaliśmy dopiero, gdy lokalizacja była umówiona.

Niestety nie każdy punkt był rentowny. Po kilku miesiącach pracy mieliśmy 4 automaty, natomiast wciąż wszystko załatwialiśmy sami z bratem. Pamiętam dni, kiedy wstawałem o 5:00 rano, żeby rozwieźć świeże kanapki do automatów, następnie o 9:00 byłem na uczelni, a w przerwach pomiędzy zajęciami biegłem na spotkania z nowymi potencjalnymi klientami. Popołudniami naprawiałem automaty jeśli coś się zepsuło, jeździłem do hurtowni po przekąski i przygotowywałem towar na kolejny dzień. Wieczorami szukałem nowych lokalizacji i produktów spożywczych, a w nocy wystawiałem faktury i wysyłałem pliki księgowemu. Następnego dnia znów pobudka o 5:00. To był istny dramat. Żyłem w ciągłej gonitwie przez około 20 godzin dziennie z wypłatą 0zł. Wtedy nic nie zarabialiśmy. Nie życzę nikomu takiej orki.

Jakie działania przyniosły efekty w biznesie?

Kluczową wówczas decyzją było zatrzymanie się i spojrzenie na całość z innej perspektywy. Rozpisałem na kartce papieru mój dzień i wszystkie czynności jakimi się zajmowałem. Wybrałem te sprawy, które były najmniej istotne i powiedziałem sobie, że nie będę dłużej się nimi zajmował. Byłem świadomy drobnych konsekwencji podjętej decyzji. Jednocześnie dzięki temu postanowieniu mogłem skupić się na rzeczach najważniejszych, które w dłuższym okresie czasu przyniosły dużo większe korzyści. Wygospodarowany czas zainwestowałem głównie w edukację menedżerską. Czytałem książki i odbywałem kursy z obszarów sprzedaży, negocjacji czy zarządzania firmą. Dzięki tej praktycznej wiedzy zwiększyłem swoją skuteczność i efektywność w biznesie.

Dziś Zielony Maluch Sp. z o.o. wygląda zupełnie inaczej. Mamy rentowne lokalizacje, wspaniałych klientów, współpracowników i dostawców. Zdecydowana większość zadań jest usystematyzowana, a ciągła gonitwa za marne grosze to na szczęście przeszłość. Co prawda wciąż wstaję codziennie o godzinie 5:00 rano, jednocześnie teraz dzień zaczynam od porannej gimnastyki i nauki angielskiego. Wiem, że jeszcze sporo doświadczeń i lekcji życia przede mną, dlatego nie żałuję ani chwili na wartościową edukację.


Wiele osób pisze do nas z pytaniem od czego zacząć, jaką firmę otworzyć i skąd wziąć pomysł.

Ponieważ my nigdy nie mieliśmy z tym problemu (mamy aż za dużo pomysłów i wszystkich nie zrealizujemy), postanowiliśmy stworzyć wielki spis zawierający 97 POMYSŁÓW NA BIZNES.

Są to pomysły, które spokojnie nadają się na pierwszą firmę i w większości nie wymagają dużych nakładów inwestycyjnych. Niektóre z nich sami mieliśmy przyjemność realizować, a część wisiała na naszych listach i czekała na realizację w przyszłości.

Być może Ty z któregoś skorzystasz? 

Odbierz BEZPŁATNIE ebook 97 Pomysłów na Biznes klikając TUTAJ.

PS: Skutkiem ubocznym tej lektury będzie pobudzenie Twojego myślenia.

Vending - jak zacząć biznes z automatami

8 KOMENTARZE

  1. Myślę, że Wasz sukces w branży vendingowej zdecydowanie opierał się na dobrym pomyśle. Mimo wszystko zaczęliście dostarczać automaty vendingowe inne niż wtedy większość dostępnych na rynku. Poza tym z pewnością pomogło Wam też to, że nastąpiły zmiany w prawie odnośnie sprzedaży artykułów spożywczych w szkołach podstawowych. Maszyny vendingowe ze zdrową żywnością to przy tych zmianach strzał w dziesiątkę:)

    A tak odnośnie tego, że wszystko robiliście sami to wcale mnie to nie dziwi. Na początku, kiedy firma się rozwija, ciężko jest zatrudnić kogoś i ponosić koszty dodatkowego pracownika. Jestem pod wrażeniem tego, że udało się Wam pracować za kilka osób. Sam wynajem automatów i zdobywanie nowych klientów to jest już duże zadanie, a co dopiero uzupełnianie i ich serwis.

  2. Chodzisz i pytasz ludzi czy można postawić automat i dogadujesz jaki Ale filozofia jak jesteś ogarnięty to dasz radę wiadomo że od razu nic nie ma

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here